Plaszczyk uszyłam z neoprenu, ze względu na grubość i sztywność tkaniny nie dodawałam podszewki, nie chciałam zostawiać surowych wykończeń więc zdecydowałam się przeszyć wszystko ściegiem muszelkowym.
Oczywiście nie obyło się bez prucia, wybrałam wykrój na wzrost 116, bo taki rozmiar aktualnie nosi moja córka, niestety po uszyciu płaszczyka okazało się, że jest on sporo za duży, generalnie mogłabym do niego włożyć pól kolejnej Dorotki:)
Najpierw myślałam, ze zostawię to tak jak jest i płaszczyk poczeka do września, ale potem jakoś żal mi się zrobiło, że płaszczyk miałby leżeć w szafie i sprułam wszystko, Tym razem miałam już dziecko pod ręka i Doti musiała przymierzać po kolei części :)
A teraz slow kilka o samym materiale. Szyje się z niego bardzo dobrze, jest miły w dotyku, lekki i dwustronny, ale ma jeden wielki minus, strasznie się zaciąga...
Przy okazji machnęłam spódniczkę z kola do kompletu ale o tym napisze już w innym poście.
Jóź planuje uszycie następnego płaszcza z tego samego materiału tym razem dla mnie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz